Dziecko – połowa mnie, połowa ciebie

Dziecko będąc potomkiem swoich rodziców, ale także wcześniejszych przodków, dziedziczy cechy poprzednich pokoleń. Jest po prostu losową mieszanką genów. Wpływa to na wygląd zewnętrzny malucha, ale także jego charakter. Jednak czy to, jakie jest dziecko zależy wyłączenie od genów i cech, które odziedziczyło? Czy tylko geny świadczą o tym czy twardo stąpa po ziemi jak ojciec, czy jak matka posiada większą empatię i jest większym marzycielem? Nie. Tutaj również się liczy wychowanie.
Któż z nas nie był świadkiem, kiedy babcie i ciotki przechwalają się do kogo dziecko jest bardziej podobne: „Wygląda zupełnie jak nasza mama”, „Ma nosek za dziadziusiem”. Ale jest też druga strona medalu, jak na przykład „Eh…wdał się w Kowalskich”. Pozostaje pytanie czy o to nam chodzi? Czy chodzi o to, do kogo jest bardziej podobne dziecko? Nie. Dziecko to dosłownie połowa matki i połowa ojca! Ale dlaczego?
Dziecko jest potomkiem swoich rodziców. To oni się spotkali, pokochali i zaplanowali „załatwić” sobie powiedzmy Michasia. To rodzice są najbliższymi i najważniejszym ludźmi w życiu malucha. Dziedziczą cechy obojga rodziców w różnych proporcjach. Jedne są bardziej podobne do ojca, ale mają charakter matki i na odwrót. Nigdy nie jest tak, że dziecko „poszło” wyłącznie za jednym rodzicem. Nie wszystko widać gołym okiem, a to co w środku również ma ogromne znaczenie.
Serce to nie tylko mięsień. To miłość, nadzieja, wiara i wiele innych emocji i wartości towarzyszących każdemu człowiekowi. Każdy z rodziców kocha swojego malucha na swój sposób. A jest tak, bo każdy człowiek jest inny – w końcu na tym polega różnorodność świata. Być może mama potrafi być mniej surowa, okazywać większą empatię i być bliżej dziecka niż ojciec. Ten z kolei pokazuje dziecku jaki jest świat. Nie pokazuje wyłącznie kolorowego świata, tylko ten, który nie jest usłany różami przez całe życie. Każde z takich, jak również innych zachowań jest sposobem okazywania miłości i uczenia świata. Każdy rodzic na swój sposób, swoimi metodami, według swoich zasad. Czasami wystarczy tylko być. Być przy dziecku. Bo ono nie wie co to pieniądz, kłótnia i zazdrość. Potrzebuje jedynie rodziców. Dlatego każdy maluch jest połową zarówno ojca i matki. Po połowie. Równe 50/50.