Z dzieckiem na zakupach

Zakupy to codzienność, bez której się nie obędziemy. Jak wiele innych czynności - należą one do częstych zadań w życiu. Musimy przecież jeść, pić, sprzątać itd. a do tego potrzebne są dobra materialne. Często po męczącym tygodniu w pracy nie mamy już ochoty i energii na bieganie z koszykiem czy też wózkiem po markecie (mowa o większych zakupach "do lodówki" czy artykułach higienicznych) ale cóż - zakupy same się nie zrobią. Ja osobiście pracuję 6 dniu w tygodniu i powiem szczerze, że ciężko mi zorganizować taki "wypad" do miasta z małym dzieckiem a muszę to zrobić w sobotę między sprzątaniem domu a pracą, dlatego często proszę babcię mojego 2-letniego synka o przypilnowanie w tym czasie Antka a na zakupy jadę sama. Wiadomo, że taki brzdąc męczyłby się na szybkich zakupach wśród sobotnich tłumów w marketach a i ja z racji potrzeby szybkiego powrotu do pracy (po wcześniejszym rozpakowaniu zakupów) byłabym nerwowa. Dlatego też jeśli nie ma takiej potrzeby to nie zabieram Antka na tego typu zakupy. Wiadomo - jak będzie starszy to będzie rozumiał więcej (teraz jest na etapie że "on ce czytaj: chce"), ale myślę, że jeszcze na tym etapie korzystniejszym rozwiązaniem dla mnie i Synka jest zostawienie go pod opieką babci, z którą uwielbia przebywać. Oczywiście jako Mama wolałabym mieć synka przy sobie często, ale też nie zawsze jest to możliwe, na tyle ile chciałyby mamy, na barkach których spoczywa cały obowiązek opieki nad dzieckiem. Nie można się w tej sytuacji rozczulać nad swoim losem tylko należy wziąć się w garść i pomyśleć o tym, co jest najlepsze dla dziecka.
Nie samą pracą żyje człowiek, czasami zdarza się, że robię sobie sobotę wolną od pracy, dom sprzątam późnym wieczorem w piątek (hehe po godzinie 22 gdy Antek już zaśnie - wiem szaleństwo) i sobota jest cała dla mnie i dziecka. Wówczas i owszem - sobotnie zakupy robimy wspólnie i co najważniejsze - spokojnie nigdzie się nie spiesząc. Taka wyprawa z 2-latkiem wymaga sporo cierpliwości i opanowania od dorosłych :) ...bo dziecko chce to, chce tamto, a tego musi dotknąć, a o to zapytać itd. A my dorośli mamy obowiązek wychowywać! dziecko a nie je "hodować". Wychowywać to znaczy rozmawiać, tłumaczyć, poświęcać czas i uwagę, odpowiadać na każde pytanie a nie udawać, że nie słyszymy i zamiatać problemy pod dywan. Dziecko musi czuć się ważne ZAWSZE, oczywiście nie możemy pozwolić sobie wejść na głowę, wszystko z rozsądkiem, ale taki mały człowiek musi czuć, że jest wyjątkowy i że może na nas liczyć w każdej sytuacji. To buduje w nim poczucie własnej wartości tak ważne w przyszłości.
Wracając do tematu czysto "zakupowego", małe dziecko na zakupach edukuje się pod wieloma względami. Uczy się systematyczności, obowiązków, rozsądnego podejmowania decyzji, przemyślanego wydawania pieniędzy, poprawnych relacji międzyludzkich. Dla nas rodziców, każda czynność dnia codziennego jest sprawdzianem i okazją do nauczenia dzieci czegoś nowego bo to MY rodzice (a nie szkoła czy podwórko) mamy obowiązek przekazać dzieciom wskazówki do dorosłego życia.